Publicystyka Tagi

Czy gra może wywołać dysforię? Rozmowa z Eleonorą Kurowską i Grzegorzem Żakiem o niebinarności, terfizmie i lokalizacjach (część 3)

Tematy wrażliwe: dysforia płciowa

Spoilery: NieR: Replicant

W ostatniej części wywiadu z Eleonorą (Electric Square) i Grzegorzem (Fundacja Trans-Fuzja) rozmawiamy o grach wywołujących płciową dysforię, sprawie z J.K. Rowling i „Hogwarts Legacy”, a przede wszystkim niebinarności i co za tym idzie – neutralnych lokalizacjach. Podpowiadamy tłumaczom, jak w spolszczeniach poradzić sobie z pozornie kłopotliwymi zaimkami „they/them” – zarówno od strony językowej, jak i programistycznej.

Ze względu na długość materiału zdecydowaliśmy o podzieleniu go na trzy części. To trzecia z nich, pierwsządrugą znajdziecie klikając w załączone odnośniki.

Ola (6 kolorów gier wideo): Fandom “Harry’ego Pottera”, pomimo transfobicznej autorki, to jedna z bardziej wspierających społeczności, otwarta na wszystkie tożsamości płciowe i seksualne. Chyba właśnie dlatego słowa Rowling zabolały tak mocno. Czego w zasadzie oczekujecie od “Hogwarts Legacy”?

Eleonora Kurowska: Mam w sumie tylko jedno oczekiwanie – żeby nie wypłacili pani Rowling ani funta.

Z tego, co wiem, twoje życzenie już się spełniło, bo Rowling została odcięta od projektu.

Eleonora: Odcięto się od jej opinii. To jest zawsze mój największy problem z takimi tematami. Tak naprawdę mam gdzieś, czy studio słucha jej opinii, czy nie. Przejmuje mnie to, że decyzja o odcięciu się od jej zdania jest gorsza dla całej sprawy. Bo ona sobie tylko siedzi na sofie do góry brzuchem, a pieniądze i tak do niej spływają. Żeby chociaż wykonała jakąś pracę i później to zostało wyrzucone do kosza – chociaż tyle.

Gdy wpisuję w wyszukiwarkę: “Does J.K. Rowling get money from…”, to od razu w pierwszym wyniku mam “Hogwarts Legacy” (śmiech).

Eleonora: Też wydaje mi się, że ona dostała pieniądze za samą licencję. To, czy fandom jest wspierający czy nie, to sprawa drugorzędna w tym przypadku. Ostatecznie i tak wychodzi na to, że najpotężniejsza transfobiczna postać Internetu mająca dostęp do tuby, której słucha czternaście milionów ludzi na Twitterze, dalej dostanie pieniądze za wysokobudżetowy produkt.

Polygon napisał, że Rowling dostanie pieniądze za udzielenie licencji. Ciężko, żeby nie dostała.

Eleonora: No właśnie, ciężko, żeby nie dostała, ale z drugiej strony Warner Bros. nie zdecydował się na takie rozwiązanie sytuacji, by wyjść z tego obronną ręką. W którymś momencie okienko Overtona przesunie się tak bardzo, że pani Rowling nie będzie tam już widać. Wtedy, żeby utrzymać przy życiu markę “Harry Potter”, trzeba będzie odsunąć na dalszy plan osoby, które tej marce szkodzą. Przynajmniej taką mam nadzieję. Rozumiem, że to pasja jej życia, a ona sama mówi o tym, jak o swoim dziecku – super, ale daj żyć.

Grzegorz Żak: Myślę, że dostanie pieniądze, bo to jest jej twór, jej licencja. Nie wyobrażam sobie, że jako twórca czy autor czegoś podpisałbym umowę, na którą nie mam wpływu.

Eleonora: Mnie się wydaje, że to jest coś, co już się wydarzyło – płatność za licencję, a nie za sprzedane kopie.

Wzięła pieniądze z góry…

Grzegorz: I myślicie, że ona nie będzie już miała wpływu ma to, jak będzie wyglądać gra?

Oficjalne źródła podają, że nie jest w żaden sposób zaangażowana w produkcję gry.

Grzegorz: Okej, miejmy w takim nadzieję, że to faktycznie prawda.

Eleonora: Ciężko jest mi wykrzesać jakiekolwiek pozytywne emocje w tym temacie. Jestem zajętą, pracującą, dorosłą osobą, moja doba ma dwadzieścia cztery godziny, a osiem z nich poświęcam na pracę. Naprawdę nie mam czasu poświęcać swoich emocji na coś, co jest spalone w moim umyśle. “Harry Potter” to coś, czego nie muszę już dotykać, bo jest wiele wiele innych dzieł, z którymi mogę się zapoznać. W moim życiu nie nastąpi żadna strata, jeśli nie dowiem się, do jakiego domu zostanie przypisany mój awatar. Nie chodzi mi tu nawet o bojkot, ale naprawdę już mnie to nie obchodzi. Jest mi przykro, że marka będąca dla mnie bardzo ważna, która dawała mi jakieś poczucie tego lepszego, niedostępnego świata pozostającego w sferze marzeń, dziś pozostaje dla mnie spalona.

Ja czekam trochę na “Hogwarts Legacy”, bo wydaje mi się takim upragnionym listem z Hogwartu, na który czekałam całe dzieciństwo. Przy okazji zastanawiam się, jak twórcy ugryzą wątek transpłciowości. Podali już, że wybierzemy zaimki i typ ciała, ale to będzie miała nawet “Forza Horizon 5”. Takie możliwości powoli stają się standardem w grach z kreatorem postaci.

Eleonora: To prawda, ale z drugiej strony mam wrażenie, że to idealna okazja do tego, by skupić się na awatarze i zignorować wszystko inne. Bo mogę stworzyć w kreatorze taką postać, która będzie miała takie cechy ciała, jakie uznam za stosowne i takie zaimki, jakie chcę, ale w Hogwarcie i tak będą dwie toalety. Gdy zacznę grę z kolei, to pierwsze pytanie, jakie otrzymam, będzie pewnie: “Are you a wizard or are you a witch?”. Kolejna flaga z napisem “transreprezentacja” – z tego musi coś wynikać. Nie można opowiadać, że ma się postacie trans i oczekiwać za to wdzięczności, a potem osrać wszystko inne.

O rany, to mi o czymś przypomniało… Czy grając w gry, odczuwacie czasem płciową dysforię? Ja przechodzę teraz remaster “Mass Effect” i w tym świecie jest 2183 rok, a w miejscach publicznych nadal są dwie toalety. Damska jest zaznaczona ludzikiem w spódniczce, a męska takim standardowym patyczakiem. Czuję się niekomfortowo, gdy patrzę na te piktogramy.

Eleonora: Wyobraź sobie ludzką toaletę, do której podchodzi hanar i mówi: “Nie mogę się z tym utożsamić”.

Jestem tym hanarem. Niby Normandia została stworzona we współpracy z turianami, ale tak naprawdę wszystko tam dostosowano do ludzi – co z innymi rasami?! To strasznie antropocentryczne.

Grzegorz: Rzeczywiście, to ciekawe. Zanim polecę komuś coś stricte transowego, to zastanawiam się, czy ta osoba będzie w stanie przeżyć rzeczy, które tam się dzieją. W “The Last of Us 2” pojawiał się wątek misgenderowania czy deadnamingu – gdy ktoś ma jeszcze swoje problemy z rodzicami na tym polu, to faktycznie może okazać się dla niego za ciężkie. Przy Tylerze tej dysforii nie było, bardziej odczuwało się smutek związany z rzeczami, które się tam działy, ale nie była to stricte dysforia płciowa. W “Celeste” towarzyszyły mi odczucia w stylu “mam tak samo, ale nie wiem do końca, dlaczego”.

Abstrahując od gier – przy “Wonder Egg Priority” odczułem niesamowicie silną dysforię i gdyby ta sama historia była pokazana w grze, to najpewniej też towarzyszyłyby mi podobne odczucia. Czy grając odczuwam czasem dysforię płciową? Tak, jeśli tematyka dotyka mnie pod względem moich własnych przeżyć, ale jako osoba, która poleca czasem komuś innemu gry, mam na uwadze, że pewnych rzeczy bym nie rekomendował, bo bałbym się o ich zdrowie i bezpieczeństwo.

Eleonora: Ja w sumie nie wiem, czy takie rzeczy jeszcze się przydarzają. Te siedem, osiem lat temu tego typu przypadki ruszały mnie bardziej. Na kanale ContraPoints jest filmik “The Darkness”, w którym prowadząca tłumaczy, dlaczego humor o osobach trans jest tak słaby. Najczęściej osoby, które go piszą, są cis, a one nie wiedzą, że to, co nas bawi, jest często bardzo mroczne. Tacy pisarze/scenarzyści często nie mają dostępu do tego mroku i z tego powodu osoba cis pisząca dysforię zatrzymuje się na poziomie trans dziewczyny, która mówi, że chciałaby być księżniczką.

Nie chciałabym tego spłycać, ale osoby cis często sądzą, że piszą o transpłciowym bólu, ale tak naprawdę to w ogóle nie jest to. Najczęściej sprowadza się do powierzchownego rozumienia problemów, z jakimi osoby trans mogą się w ogóle borykać.

W “NieR: Replicant” została dodana dziewczynka na statku, która jest alegorią małej syrenki i w którymś momencie okazuje się, że ona tak bardzo chce zostać człowiekiem, iż wmawia sobie, że stanie się tym, co je. Słowem: jeśli zje wystarczająco dużo ludzi, to w końcu stanie się jednym z nich, co pozwoli jej na rozmowę ze swoim opiekunem. Gdy pojawia się krew na ziemi, koleś, który się nią opiekuje (taki listonosz), myśli sobie, że chodzi o TEN dzień w miesiącu. Kaine, postać interpłciowa, o której mówiliśmy wcześniej, w pewnym momencie prycha na niego, na co on próbuje się tłumaczyć, bo sądził, że inna kobieta może wytłumaczyć mu, o co dokładnie chodzi. To mogłoby być dysforyczne, jeśli ktoś jest wyczulony na tym punkcie, ale ja oglądając to, czułam jedynie, że scenarzysta nie wie, jak opowiedzieć historię o dysforii, bo sięga po najprostsze rzeczy (biologiczne różnice). Wypada to po prostu bardzo banalnie i myślę, że to mnie oddziela od takich typowych dysforycznych przeżyć.

U mnie dysforia pojawia się wtedy, gdy coś jest do bólu binarne. Jeśli w świecie gry mamy rzeczy wyłącznie męskie i wyłącznie damskie, to czuję, że nie ma w tym miejsca dla mnie.

Grzegorz: Właśnie miałem pytać, czy w “Hogwarts Legacy” biorą w ogóle pod uwagę osoby niebinarne.

Tylko, no właśnie, wtedy będziesz “witch” czy “wizard”?

Grzegorz: Gdy rozmawiałem z CD Projektem o tym, czy planują w ogóle wprowadzić trzeci zaimek i jak zamierzają to rozwiązać np. pod względem głosu, powiedziałem, że wiem, jak wygląda to z programistycznego punktu widzenia (sam jestem programistą). Niech określą, czy chcą coś z tym zrobić, ile mają “zasobów”, na co mogą sobie pozwolić programistycznie. Analizowałem to właśnie z programistycznego punktu widzenia, bo “Simsy” mają bardzo fajnie rozwiązane to, że można wybrać ton głosu.

Tak, “The Sims 4” daje w ogóle niesamowite możliwości – gracze mogą stworzyć takiego sima, jakiego tylko chcą, po czym wybrać, czy ten sim może zajść w ciążę, czy będzie zapładniał, czy w ogóle będzie zainteresowany tego typu aspektami.

Grzegorz: Wybierasz coś, co nie ma stricte etykietki trans- czy interpłciowej, ale te opcje są, prawda? Można to wszystko modulować i zmieniać do woli. Powiedziałem CD Projektowi, że w “Simsach” rozwiązali to w taki sposób. Oczywiście wiem, że w tej grze było znacznie więcej kwestii do nagrania, ale zaznaczyłem, że mogą przeanalizować, na co sobie pozwolić. Dla przykładu, jeśli ktoś zdecyduje, że chce grać postacią niebinarną, może używać męskich zaimków, mając przy tym kobiecy głos.

Eleonora: Nie dotrwałam do końca “Cyberpunka 2077” – po którymś z kolei wjechaniu samochodem pod mapę poddałam się. Nie widziałam w tej grze miejsca, gdzie duże znaczenie miałoby to, że ktoś do mojej V zwracałby się per “ona”. Nie ma takiego momentu, w którym byłoby to naprawdę istotne. Tam są czasem takie durne sceny, w których gadamy z Johnnym – mówi coś w stylu: “Kiedyś byłem jak ty, ale oczywiście główna różnica pomiędzy nami to mój naprawdę imponujący kutas…”. Myślę sobie – czy on mi to powiedział, bo moja postać nie ma penisa? Ale okazuje się, że ta kwestia jest dla każdego V, niezależnie od jego płci.

Ten sztuczny limit do niczego ostatecznie nie prowadzi. Rzadko kiedy ktoś ma szansę powiedzieć o V “he/she”. Przeważnie mamy do czynienia z czymś pokroju: “Ty pójdziesz razem z V”. Z kimkolwiek nie rozmawiałam, V był zawsze określany prawie neozaimkiem. Wydaje mi się, że było tam sporo miejsca na zabawę z tematem, ale jak mogliśmy zobaczyć, niebinarność w tej produkcji nie była na pierwszym planie.

Grzegorz: Swoją drogą, czy mamy gdzieś grę, w której możemy wcielić się w postać niebinarną?

Eleonora: Niedawno wyszedł taki klon “Pokemonów” (“Temtem”) i tam właśnie pojawiły się zaimki “he/she/they”.

Grzegorz: Właśnie tak się zastanawiam, bo ostatnio staramy się fanowsko tworzyć grę i zaproponowałem, żebyśmy stworzyli jedną postać neutralną albo po prostu trzy opcje do wyboru. Chciałbym, żeby w końcu dało się zagrać w taki sposób, żeby były zaimki neutralne, niezależnie od języka.

Eleonora: Zgadzam się z tym i mam wrażenie, że w Polsce bardzo często można usłyszeć argument, że ktoś nie wie, w jaki sposób coś przetłumaczyć. No nie wiem, to się dowiedz?

Grzegorz: Udzielałem też porad niektórym dużym firmom, w jaki sposób przygotować takie tłumaczenia i zachęcałem ich, by nie iść na łatwiznę i użyć neutralnego zaimka. Dzięki temu zwiększyłaby się widoczność tego aspektu w mediach i fajnie by było, gdyby więcej firm decydowało się na takie rzeczy. Gdy dostaję pytanie, jakich zaimków używają osoby niebinarne w Polsce, to przecież nie będę kłamał i mówił, że tylko neutralnych, bo tak naprawdę używają dowolnych. Mimo to zawsze zachęcam, że może warto spróbować użyć tego zaimka neutralnego, bo będzie to wyglądało o wiele lepiej, a do tego zyska potężniejszą moc reprezentacji i wprowadzi na polski rynek kogoś, kto używa takich form, co pozwoli oswajać się z neutralnymi zaimkami.

Tak, to prawda. O ile faktycznie nie zostanie fabularnie nakreślone, że postać jest niebinarna, ale używa binarnych zaimków, bo takie jej pasują, to tłumacz nie ma żadnego powodu, by wymazać jej tożsamość płciową. Główny bohater anime “Nabari no Ou” jest interpłciowy, ale używa męskich zaimków. On generalnie nie zna swojej tożsamości, wciąż jest “questioning”, ale przedstawia się jako facet, więc tutaj ma to podstawę w scenariuszu. Ale kiedy postać ewidentnie używa neutralnych zaimków, nie można zmieniać ich w przekładzie, bo tak. Bo nie wiemy, jakie są inne opcje. Bo myślimy nisko o swoich odbiorcach.

Eleonora: Nie było przypadkiem jakieś dramy z “Hadesem” i Chaosem?

Tak, była, przygotowałam o tym artykuł.

Grzegorz: Ja za to pisałem z Fundacji Trans-Fuzja do polskiej tłumaczki “She-Ry”, ponieważ Double Trouble zostało przetłumaczone na faceta i to, co nam odpowiedziała, było po prostu obrzydliwe i straciłem potem ochotę na jakikolwiek aktywizm. Uznała, że my jako fundacja musimy ją przeprosić za wszystkie te szykany w Internecie.

Eleonora: Jaki cringe.

Sprawa z “Hadesem” też była dla mnie bolesna. Greg Kasavin, główny scenarzysta, odpisał mi wtedy, że nie każdy język ma takie możliwości jak angielski, a gra wideo nie jest odpowiednim punktem do wprowadzania niebinarności w kulturę i że z kontekstu wynika, że Chaos jest istotą niebinarną, więc wyrażanie tej identyfikacji w języku nie jest konieczne.

Eleonora: Nie rozumiem. Mamy postać z “they/them” w języku angielskim i twórcy przytaknęli na wymazanie tych zaimków w lokalizacji?

Tak.

Eleonora: Ale polski ma opcje neutralne.

To też zaznaczyłam, ale Kasavin przyznał, że słyszy o nich po raz pierwszy ode mnie. Co więcej, dodał, że trzeba się było odezwać, gdy gra była we Wczesnym Dostępie, bo teraz jest po premierze i nie będą nic poprawiać.

Grzegorz: No tak, bo patche nie istnieją. Straszne. Cieszę się, że z filmem na Netfliksie “Mitchellowie kontra maszyny”, gdzie początkowo doszło do wymazania relacji kobiety z kobietą, było inaczej. Po tym, jak ludzie mocno zareagowali, Netflix zdecydował się na aktualizację i zmienił zarówno napisy, jak i dubbing.

Eleonora: Super, a jak było przed tym?

Grzegorz: W polskim było: “Czy przyjedziecie na Święta z koleżanką?”…

A po angielsku: “Are you and Jade official?”.

Grzegorz: Może z “She-Rą” i “Hadesem” zrobiliśmy za mało szumu medialnego?

Eleonora: Powiem może, jak wygląda to od drugiej strony. Gdy lokalizujesz swój tytuł i jesteś studiem indie, masz bardzo małą pozycję negocjacyjną. Jeśli u nich faktycznie pracuje tylko piętnaście osób, być może nie jest to coś, co oni mogliby zrobić. Jedyne, do czego mogłabym się przepić, to sama odezwa, która jest bardzo nietaktowna. Zamiast powiedzieć: “Wydaje mi się, że tym razem nic już w tym temacie nie zdziałamy, ale dzięki za informację, w przyszłości będziemy trzymać rękę na pulsie, by zrobić to lepiej”. Takie coś miałoby zupełnie inny wydźwięk niż “niektóre języki nie mają opcji, człowieku mówiący natywnie w tym języku, na razie”. Myślę, że tutaj pozostaje taki największy niesmak. Tak czy inaczej, pozostaje mieć nadzieję. Skoro studio dobrze wyszło na “Hadesie”, trzymajmy ich za słowo i suszmy im głowę w tym temacie.

Grzegorz: Zobaczymy, jak będzie, ale no właśnie brakuje mi trochę przykładów postaci niebinarnych w grach. Wiemy już, jak wygląda to aktualnie z wiedzą o transpłciowości czy też nawet z wiedzą specjalistyczną – transpłciowość to nie tylko osoby binarne, ale też niebinarne. Te pierwsze ogarnęliśmy już całkiem nieźle, więc najwyższy czas na poświęcenie uwagi tym drugim.

Eleonora: Mnie się wydaje, że tak jak powiedziałeś, ten cały back-end niebinarności może się spotkać z murem “problemy techniczne”. Z napisaniem postaci trans (w binarnym układzie – dop. red.) nie będzie większych problemów (duża w tym rola konsultacji), ale niebinarny bohater może okazać się prawdziwą chryją. A to tak naprawdę nie jest duży problem. Skoro w całym “Cyberpunku 2077” nie ma wielu miejsc, w których ktoś mówi o V “he/she”, to tym bardziej nie pojawi się więcej sytuacji, gdzie ktoś użyje “they/them”. Twórcy poradzą sobie z kilkoma linijkami więcej – wierzę, że to ogarną.

Grzegorz: Nie zaobserwowałem tego pod tym kątem, ale jeśli rzeczywiście jest tak, jak mówisz, to jest to bardzo fajna i dobra podstawa. Być może będzie to dobry krok na kiedyś, bo na razie troszkę nam chyba brakuje.

Eleonora: Lubię patrzeć z nadzieją na temat niebinarności. Wśród moich przyjaciół w Wielkiej Brytanii mamy takie powiedzonko. Ludzie tak często robią coming out jako osoby niebinarne, że nierzadko decydują się na zmianę swojej prezencji czy ubioru, nawet bez jakiegoś wielkiego interwencjonizmu medycznego. Po prostu coś się zmienia w ich prezentacji i postrzeganiu płci, że zmieniają zaimki na “they/them” albo “he/they” czy “she/they”. I mamy takie powiedzonko z tym związane: “Another day, another they/them”. Jest to po prostu coś, z czym ludzie spotykają się na tyle często, że język staje się coraz mocniej przyswajany i miejmy nadzieję, że opcja “ona/on” stanie się archaizmem, a co za tym idzie, wszyscy inni będą się musieli do tego dostosować. Wiążę duże nadzieje z tym, że akceptacja i zrozumienie niebinarności to nasz następny przystanek na liście widzialności.

Grzegorz: Również mam taką nadzieję, że to też nastąpi relatywnie szybko. Fajnie byłoby zobaczyć coś, co będzie traktowane zwyczajnie. Nawet jeśli jestem osobą binarną, to sam czuję, jaki to jest duży brak.

Udostępnij